piątek, 6 września 2013

Dada pantsy.. Nie, dziękuję!

Kiedy kończą się pieluchy, lecisz do sklepu, kupujesz i kolejne dwa tygodnie spokoju, ale gorzej gdy w sklepie nie ma Twoich ulubionych, jest po 20, a dzieci ululane w samochodzie. Co robisz? Bierzesz te, które są. A, że  w Biedronce w tej kwestii nie ma wyboru, nie możesz przebierać. Tak o to wróciłam do domu z nowością Biedronkową czyli pieluchomajtkami Pantsy.
Zadaniem pieluchomajtek jest oduczenie dzieci od siusiania w pieluchę, teoretycznie powinny być zakładane kilkakrotnie w ciągu dnia ( pod warunkiem, że nie ważą już kilograma:)), a dzieciątko powinno znać już funkcję nocnika. Zrobię małe porównanie z tradycyjnymi pieluchami, ale nie zapominajmy o ich funkcji.




Czym się różnią od tradycyjnych? Przede wszystkim ceną! 
Za nowość zapłacimy  ok 20 zł,  stare  kupimy za prawie 30. 
Kolejna różnica to ilość.
Pansty jest w opakowaniu 22 sztuki, a tradycyjnych jest 54.
I chyba najważniejsza różnica to ich wygląd bądź funkcjonalność.
Pieluchomajtki jak sama nazwa wskazuje ubieramy jak majteczki, nie ma żadnych rzepów.
Wkład jest taki sam




Producent nas zachęca kolorowym opakowaniem i cechami:
-łatwe zakładanie
-łatwe zdejmowanie
-elastyczne boki

I byłoby fajnie i przyjemnie gdyby....
- wcale tak łatwo się ich nie ubiera, na leżąco było mi bardzo trudno, musiałam robić wygibasy z córką, więc ubierałam tylko na stojąco! Czyli "Klaudia podnieś jedną nóżkę, a teraz drugą" i wciąganie..
- Ze zdejmowaniem jeszcze gorzej! O ile z siuśkami było cudownie, bach i na ziemi o tyle z kupą był problem.. Jak tu zdjąć pieluchę, żeby nie usmarować nóg, poza tym w zimniejsze dni kiedy dziecko chodzi w rajtuzach trzeba rozebrać je do gołego.
- Kolejny minus , po zużyciu co z nimi zrobić? Jak to co do kosza!takie pamiątki lepiej żeby nie cuchnęły. Tradycyjne pieluchy ładnie można zawinąć przypiąć boczki rzepami, pozostaje nam w rękach ładna kuleczka i już nic nie wydostanie się na zewnątrz, a tu nie ma jak zawinąć, cały czas odkryte z całą zawartością na wierzchu...


 Trochę o zaletach..
- chyba córce było wygodnie w nich biegać                        
- trzymają się na pupie mimo braku regulacji
- są chłonne i super cienkie, chyba nawet cieńsze od tradycyjnych

Myślę, że dla córki jest trochę za wcześnie na pantsy, nocnik traktuje jak zabawkę i siada kiedy chce, a nie wtedy kiedy trzeba.  Cena jest wysoka, ale jakość dobra, poza moimi małymi problemami z zakładaniem i zdejmowaniem produkt oceniam jako dobry. Nie wiem czy jeszcze spróbuję założyć małej pieluchomajtki, mam nadzieję, że rano się obudzę i zobaczę jak Klaudia sama siada na nocnik (ironia):) Bo czy na prawdę taki produkt pomaga w oduczaniu dziecka od sikania w pieluchę? Czy Wasze dzieci korzystają z pieluchomajtek? Jakie są Wasze doświadczenia?




5 komentarzy:

  1. Ja córce kupiłam pierwsze pieluchomajtki jak miała skończone 2 lata, rzeczywiście ciężko się zakłada, jak chce się je szybko zdjąć to też problem,ale wydaje mi się,że córce było w nich wygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieluchomajtki wspominamy miło (mam 2 córki, 3,5 i 2,5 latka). U nas sprawdziły się super w nocy, żeby uniknąć nieprzyjemności i w trakcie podróży, gdy była szansa na drzemkę :) Niestety byłyśmy skazane na droższe wersje Pampers i Huggies, szkoda, że wcześniej nie było tańszej wersji... Jedyną ich zaletą (przewyższającą Dady) to to, że boczki były zapinane na rzep (niestety nie pamiętam które). Polecam jak Córcia zacznie swoją przygodę z nocnikiem

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja córeczka ma prawie trzy lata, sika samodzielnie w dzień na nocnik,zakupiłam dada pantsy na noc szału nie ma, mała ma czerwoną suchą pupę . I podejrzewam że właśnie od tych Dada pantsy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pantsy są dla ruchliwych dzieci, szybko się je zaklada i są chłonne. Boczki można przecież rozerwać i całą pieluchę zwinąć jak normalnego pampka. Ja polecam, ale nie dady, tylko pampers :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się ktokolwiek bierze do pisania/prowadzenia bloga itp., powinien trochę bardziej ogarniać mowę ojczystą. Ale patrząc z drugiej strony, tematyka jest dla takiej "publiczki", która też za bardzo nie ogarnia swojego języka ojczystego, więc nie ma problemu.

    OdpowiedzUsuń